Skip to main content
Blog

Taki jakby wstęp…

By 21 kwietnia 202329 kwietnia, 2023No Comments

Pierwszy wpis na blogu… więc pewnie wypada kilka słów powiedzieć, skąd ten pomysł i połączenie podróżowania w wymiarze przestrzennym z ujeżdżeniem? Dla tych, którzy zajmują się jakoś sportem, niezależnie od tego, w jakim charakterze, zapewne nie jest to aż tak dziwne – uczestnictwo w zawodach wymaga wszak mobilności, więc stopniowo jeździ się coraz więcej  i dalej,  i nie wiedzieć jak i kiedy, stajemy się nagle nomadami z zawsze gotową do drogi torbą.

Ja również, jako sędzia ujeżdżeniowy, wędruję po całym kraju, ale dziś, mimo wyczerpujących, choć oczywiście satysfakcjonujących obowiązków na miejscu przeznaczenia, coraz częściej staram się zbaczać z utartych ścieżek i zaspokajać wrodzoną ciekawość świata poznając miejsca i ludzi oraz historie, które tworzą.

Mam zresztą wrażenie, że w moim przypadku meandry różnych ścieżek życia scaliły się wreszcie w jedną, spójną i jasną drogę. Jako mały dzieciak zawsze uwielbiałam przestrzeń, która miała na mnie wpływ czarodziejski i hipnotyczny wręcz, oczywiście ku rozpaczy rodziców i dziadków, jako że kilkulatka badająca horyzont mogła być niewątpliwie źródłem frustracji. Potem, już jako nastolatka, zaczytywałam się w książkach podróżniczych, które miały magiczną moc przenoszenia duszy w kolorowe i egzotyczne światy nieustającej przygody. Później z kolei przyszła fascynacja historią sztuki i górami, a obie te pasje nierozerwalnie łączyło wędrowanie i zachwyt nad nieprzemijającym pięknem świata. Aż wreszcie serce moje skradły konie – cudowne, nieobliczalne, wolne duchy bezkresnych stepów, dzięki którym mogłam się włóczyć samotnie po lesie, dopóki nie odkryłam uzależniającej w swoim indywidualizmie pracy nad sztuką ujeżdżenia, a w jej następstwie – równie intrygującej ścieżki ujeżdżeniowego arbitrażu.

I tak to wszystko jakoś się razem posplatało – to podróżowanie moje z dresażem w tle…